Niestety nasz pobyt w Wiedniu powoli zbliżał się do końca. Niedziela 30 czerwca to ostatni dzień z ks. Piotrem. Z uwagi, że kontynuacja dni skupienia w kościele św. Brygidy w Wiedniu rozpoczynała się od godziny 16 wraz z mężem postanowiliśmy trochę pozwiedzać. Dotarliśmy do Belwederu i jego urokliwych ogrodów.
W następnej kolejności udaliśmy się metrem w stronę Katedry św. Szczepana - jednego z symboli miasta Wiedeń. To najważniejsza i jedna z najstarszych świątyń w stolicy Austrii. Katedra ta znana jest z bardzo licznych przedstawień w dziejach malarstwa i grafiki. Wznosi się pośrodku Stephansplatz w sercu najstarszej części miasta.
Na koniec naszej wędrówki przeszliśmy przez Prater i udaliśmy się w stronę Donau (tak brzmi nazwa Dunaju po niemiecku), aby pospacerować. Dunaj to zaraz po Wołdze - druga, co do długości rzeka Europy. Jako jedyna płynie „pod prąd”, bo z zachodu na wschód. Płynie przez środek Europy, by rozpłynąć się w Morzu Czarnym. Po drodze zgarnia wody z rzek Europy Środkowej i Południowej. Nawet w Polsce biją źródła rzeki, której wody mieszają się z Dunajem a jest to Czarna Orawa
Rzeka w Wiedniu nie płynęła jednym korytem ale meandrowała, przebijała się przez bagna i podmokłe tereny na obszarze, który zamykał się między Kanałem na południu a Starym Dunajem na północy.
Często wody nie mieściły się w tej skomplikowanej sieci i zalewały miasto, które przez tysiąclecia zalewały miasto.
Często wody nie mieściły się w tej skomplikowanej sieci i zalewały miasto, które przez tysiąclecia zalewały miasto.
Przyszła pora na ostatnie spotkanie z nauką ks. Glasa. Był to niesamowity, cenny dla mnie czas. Pojawią się w związku z tym w późniejszym czasie kolejne wpisy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz