wtorek, 7 marca 2023

POMAGAMY


 

My, Polacy, żyjący w ojczystym kraju, mamy Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, według której (Art. 68) każdy ma prawo do ochrony zdrowia, a obywatelom niezależnie od ich sytuacji materialnej władze publiczne powinny zapewnić równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.

Konstytucja – konstytucją, jednak na podstawie Raportu Zespołu ds. Zdrowia Warszawskiej Rady Opiekuńczej z całą pewnością- możemy stwierdzić, że rozwiązania systemowe zaproponowane w celu regulowania działań państwa, które adresowane są do wielu grup ludzi o zróżnicowanych potrzebach, jak również – rozwiązania ujęte w ustawach – mające gwarantować każdemu obywatelowi – prawo do ochrony zdrowia, w niektórych przypadkach zawodzą i powodują wykluczenie pewnych grup społecznych. Przykładem wspomnianej grupy są ludzie borykający się z problemem bezdomności.

Winą należy obarczać przewlekłe i skomplikowane procedury związane miedzy innymi z brakiem ubezpieczenia czy umieszczeniem pacjenta w odpowiedniej placówce opiekuńczej. Jednak nie zapominajmy również o problemach, na temat których nikt głośno nie chce mówić – m.in. brak higieny. Bycie bezdomnym jest piętnem, z którym wiąże się brud, bezrobocie, choroba, alkoholizm, przestępczość, lenistwo.

Na podstawie listu rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara:

Państwo nie zapomniało o bezdomnych zapewniając możliwość uzyskania czasowego prawa do świadczeń zdrowotnych finansowanych z budżetu państwa poprzez decyzję administracyjną samorządu lokalnego (art. 64 Ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych). Dotyczy to jednak wyłącznie osób bezdomnych, które są objęte obowiązkiem ubezpieczenia zdrowotnego, m.in. z tytułu zatrudnienia, pobierania emerytury lub renty albo zasiłku stałego z pomocy społecznej (art. 66 ust. 1 pkt 1, pkt 16, pkt 26) oraz osób bezdomnych wychodzących z bezdomności (art. 66 ust. 1 pkt 29).

Przywołane powyżej regulacje nie zapewniają jednak osobom bezdomnym oraz innym osobom niemającym dochodu faktycznego i realnego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Uzyskanie, na podstawie powołanych przepisów, świadczeń zdrowotnych lub prawa do zasiłku celowego poprzedzone jest precyzyjną, rygorystyczną i skomplikowaną procedurą niedostosowaną do istoty bezdomności.

Obecnie na hasło „leczenie bezdomnych” wpisane w wyszukiwarce internetowej pojawia się lista artykułów, których autorzy obliczają ile szpitale „tracą” na leczeniu ludzi nieubezpieczonych. Taka retoryka powinna być uzupełniona relacjami ludzi, którym uratowano życie dzięki interwencji bez oglądania się na procedury. Niestety; dziennikarzom, dyrektorom szpitali, urzędnikom oraz nam samym, ciężko jest oceniać efektywność działań miarą inną, niż finansowa – uratowane ludzkie życie nie może się przebić jako wskaźnik jakości naszych działań. Powinniśmy pamiętać o tym, że zdrowie i życie ludzkie, nawet osoby bezdomnej, nie powinno być przeliczane na pieniądze. To wartość bezcenna.

W opinii społecznej istnieje też przekonanie, że bezdomność stanowi w pewnym sensie świadomy wybór lub jest ( co najmniej) zawiniona. Stąd pomoc dla bezdomnych traktowana jest często jako niesprawiedliwa czy zmarnowana. Jest to bardzo błędna opinia, choć każdą z osobna szanuję. Jednak wiem z autopsji, że osoby przebywające w schroniskach są nadal bezdomnymi, choć niejednokrotnie część z nich miejsce przebywania traktuje jak własny dom. Dla większości takich ludzi bezdomność nie jest wyborem ale przykrym zdarzeniem losowym, bądź skutkiem systemowym (niezależnym od człowieka). W sferze indywidualnej przyczynami bezdomności są: problemy związane z uzależnieniem alkoholowym, patologie rodzinne, rozpad rodziny, powrót z zakładu karnego. Jednak istotniejsze są przyczyny makrospołeczne, które są związane z sytuacją społeczno-ekonomiczną, bezrobociem, niewydolnością polityki mieszkaniowej.

Dużymi krokami zbliża się zima, nie bądźmy zatem obojętni, pielęgnujmy indywidualną wrażliwość na los bliźniego w potrzebie. Starajmy się, w miarę możliwości pomagać tym ludziom, którzy być może będą potrzebować pomocy z naszej strony. Gdy za oknem zaskrzypi mróz, siedząc w ciepłym domu, pomyślmy o tych, którzy tego domu nie mają i dla których ten okres zimowy będzie bardzo trudnym czasem.

Nasze życie to ciągłe poszukiwanie czegoś, co sprawia, że jest nam dobrze i wygodnie. Dbajmy o to, by się nie zagubić w ciągłej pogoni za czymś lepszym dla samego siebie. Często szukając w życiu przyjemności zapominamy, że są osoby, które mają mniej niż my. Istotną wartością jest dzielenie się nie tylko w sensie materialnym. Czasem wystarczy gest, dobre słowo, życzliwe spojrzenie, czy zrozumienie drugiej osoby. Dopiero wtedy uzyskamy autentyczną radość wypływającą po prostu z „bycia dobrym człowiekiem”.



Monika Mrozek

WIGILIJKA DLA BEZDOMNYCH 2022 ROK - JASTRZĘBSKA OGRZEWALNIA

 Już przełamali się opłatkiem i zjedli tradycyjną wieczerzę wigilijną. Były życzenia i prezenty. Prawie tak, jak w każdym domu. Prawie, bo wszystko odbyło się w baraku na dwa dni przed 24 grudnia. Pomieszczenia, w których mieszkają, są pozbawione łóżek. Śpią na podłodze, obok tobołków stanowiących ich cały dobytek. Tak wygląda życie w jastrzębskiej noclegowni dla bezdomnych.

Około godziny 18:00, przed noclegownię podjeżdżają samochody z wolontariuszami, którzy wynoszą z nich wigilijne dania: rybę, kapustę, krokiety, makówki i inne słodkości. Bezdomni już wiedzieli, że tego dnia przyjdą do nich goście i będą mieli wigilię. Taką tradycyjną z opłatkiem, życzeniami i specjałami, które zwykle przygotowuje się na tę okazję.

W jednym z pomieszczeń udało się zebrać kilka stolików, krzeseł, nakryć świątecznym obrusem i można było celebrować Boże Narodzenie. Siłą sprawczą całego przedsięwzięcia jest Monika Mrozek z Mszany, która już drugi raz pomyślała o jastrzębskich bezdomnych. Dla niej to, tacy sami ludzie, jak reszta społeczeństwa. Zresztą mówi im o tym, kiedy już wszyscy zasiedli do wigilijnego stołu.

- Dla mnie jesteście tacy, sami jak ja, jak inni ludzie. Powiem więcej, macie bliżej do Pana Boga niż ja. Was dzieli od niego tylko jeden krok, bo nic nie macie do stracenia, niczym nie jesteście związani, jak reszta ludzi. Wierze w to, że znajdziecie siłę, aby odmienić swoje życie, aby nabrało ono sensu i celu, a noclegownia jest tylko przejściowym etapem na waszej drodze  - powiedziała Monika Mrozek jastrzębskim bezdomnym.

Bezdomni usiedli przy bogato zastawionym stole. W tym, w czym na co dzień widzimy ich krążących po mieście. Kurtkach, zniszczonych butach, schodzonych spodniach i swetrach. Na ich twarzach malowały się chwilę wzruszenia, zastanowienia, niektórzy przypominali sobie dawne czasy, wracali pamięcią do bliskich.

- Kiedyś mieszkałem na  ulicy Wielkopolskiej z babcią i dziadkiem. Później sam utrzymywałem mieszkanie, ale je utraciłem i teraz jestem tutaj. Prowadzę życie bezdomnego. Najgorzej jest w zimie. Wiosną, a szczególnie latem uda mi się zatrudnić, a  to przy karuzelach, a to na wsi jako pomocnik i tak jakoś leci. Przyrobi się trochę pieniędzy i jest dobrze - mówi ok. 30-letni Grzegorz. Na pytanie, czy takie życie mu się podoba  - odpowiada milczeniem.

W wigilijnej kolacji bierze udział również Anna. Wygląda na ok. 60 lat, ale w rzeczywistości jest po 40. Kiedy wolontariusze przyjechali do noclegowni, zastali ją w jednym z pomieszczeń, leżącą na podłodze. Jeszcze spała i odpoczywała po całym dniu wędrówki po mieście. Noclegownia w grudniu otwarta jest od godz. 17:00 do 7:00. Poza tymi godzinami trzeba coś ze sobą zrobić.

Anna jest małomówna. Wiadomo, że miała rodzinę i dzieci. Jednak nie utrzymuje z nimi kontaktu albo raczej oni z nią. Od kilku lat jest stałą bywalczynią noclegowni. Także i ona podczas składania życzeń nie kryje wzruszenia i łez. W taki dzień nie sposób uciec od przeszłości.

- Jeszcze nie umieramy, jeszcze żyjemy. Trzymamy się. Bardzo dziękujemy za pamięć i okazane serce - mówi podczas kolacji starszy mężczyzna.

 Woli historię swojego życia zatrzymać tylko dla siebie. Nie wiadomo, co robił w czasie przed bezdomnością. Zna jednak bardzo dobrze każdego mieszkańca, a więc i on zapuścił tutaj swoje korzenie.

Co bezdomni robią na co dzień, wie chyba każdy. Krążą po mieście, zdobywają odpady, które można oddać do punktu skupu i mieć z tego jakieś pieniądze. Przesiadują przed sklepami, licząc na, chociażby symboliczny datek. Okupują ciepłe miejsca - w przejściach podziemnych i klatkach schodowych. Latem ich ulubione miejsca to skwery. Takie życie wolą, takie życie wybrali.

- Mógłbym przenieść się do ośrodka dla bezdomnych, ale tam są rygory, wymagania, a ja jestem wolnym człowiekiem i wolę sam decydować, co będę robił. Tu mi jest dobrze - mówi jeden z bywalców noclegowni.

    Na zakończenie wigilii, każdy otrzymuje prezent - plecak z artykułami higienicznymi i jeszcze dobre słowa wsparcia.

- Myślę, że zmienicie swój los i nie będziecie dłużej w takiej trudnej sytuacji. Jeśli ktoś chciałby uzyskać pomoc, jak to zrobić, zawsze możecie się zwrócić do nas, czy pracowników opieki społecznej. Z pewnością wami pokierują - mówi Bernadeta Magiera, jedna z wolontariuszek.

Słowa zachęty o zmianie życia padają co roku. Czasem zdarza się, że któregoś bezdomnego już nie ma, bo zmarł. Inni w podobnym składzie zasiadają do wigilii. Czasami dochodzi ktoś nowy. Wolontariusze wierzą, że osoby te mają szansę na zmianę swojego losu.

- Zawsze trzeba dawać szansę na zmianę. Wyciągać pomocną dłoń. Widzieć w bezdomnych ludzi, takich samych, jak my, tylko bardziej doświadczonych przez los. Nigdy nie wiemy, jak dalej potoczy się ich życie - mówi Monika Mrozek

WIGILIJKA DLA BEZDOMNYCH 2020 ROK - JASTRZĘBSKA OGRZEWALNIA



Organizując spotkanie wigilijne w jastrzębskiej ogrzewalni na ul. Północnej spotkałam się z bardzo przyjaznym gestem zarówno ze strony tamtejszej Opieki Społecznej, jak i przedstawicieli władz samorządowych miasta Jastrzębie-Zdrój. W całą akcję, oprócz moich wspaniałych znajomych z Facebooka włączył się również Zespół Szkół Specjalnych nr 9 z panią Jolantą Grabkowską na czele. Podopieczni uczniowie wspomnianej szkoły wykonali piękne kartki świąteczne z życzeniami skierowanymi właśnie do nich – do osób bezdomnych, które tego wieczora uczestniczyły w organizowanej przeze mnie przedświątecznej kolacji.

Tylko jeden pan o imieniu Rafał, oddał mi na powrót otrzymaną kartkę. W natłoku spraw nawet w ten czas do niej nie zajrzałam, nie przywiązując do tego większego znaczenia. Pamiętam tylko jego słowa: „Pani Moniko, proszę oddać dzieciom kartkę, niech wiedzą, że imy jesteśmy im wdzięczni za życzliwość”.

Kilkanaście dni później znów odwiedziłam ogrzewalnie, gdzie poinformowano mnie, że Rafał nie żyje. Pomodliliśmy się o spokój jego duszy, żegnając go z żalem i smutkiem. Dopiero około dwóch tygodni później, przy porządkach natknęłam się na kartkę, którą otrzymałam w wieczór przed wigilijny na ul. Północnej w Jastrzębiu Zdroju, z nagryzmolonym ołówkiem tekstem, o takiej treści:

„Dziękuję Bardzo. Życzę Wam wszystkiego najlepszego. Rafał”.

Być może dla Ciebie to nic znaczącego, jednak ja staram się to odczytywać jako znak, potwierdzenie. Potwierdzenie tego, że wejście z Bogiem w jakiekolwiek środowisko przynosi efekty, przynosi korzyści. Otrzymana od śp. Rafała kartka, przekazana pani Jolancie Grabkowskiej dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych jest dla mnie wymownym znakiem tego, że Bóg pragnie wszędzie być obecny. Całą sobą czuję, że Bogu się to podoba. Podoba Mu się to, aby każdy z nas chociaż małymi kroczkami w tym procesie długoterminowym głosił Jego nauki, szczególnie wśród tych osób, którzy Go nie znają.

Strona jastrzębieonline.pl umieściła odrębny artykuł poświęcony tej inicjatywie:

” Bezdomni - o nich zwykle nie pamięta się w czasie świątecznym. Są też tacy, którzy najchętniej chcieliby, aby na ten czas gdzieś znikli. Właśnie z myślą o nich zorganizowano wigilię. Inicjatywa wyszła od pani Moniki Mrozek z Mszanej. Wsparło ją dwoje radnych Bernadeta Magiera z Koalicji Obywatelskiej i Grzegorz Mosoń ze Wspólnoty Samorządowej oraz Zespół Szkół Nr 9 im. dr. Józefa Witczaka, a także przedsiębiorcy handlowi z dzielnicy Zdrój.

-        Słowa uznania należą się pani Monice Mrozek, inicjatorce przedsięwzięcia. To ona wskazała na taką potrzebę. Chętnie wsparliśmy ją w tym zadaniu i dołączyliśmy się do organizacji wigilii. Bezdomni są w trudnej sytuacji, nieważne czy z własnej woli, czy los potraktował ich brutalnie - są ludźmi - mówiła radna Bernadeta Magiera.”






NIEFORMALNA GRUPA KOLIBEREK - AKTYWNI SPOŁECZNIE

WSPOMNIENIA-TAK MI TĘSKNO DO CIEBIE MARYJO....