Przyczyną
choroby Parkinsona jest obumieranie komórek nerwowych znajdujących się w części
mózgu zwanej istotą czarną. Neurony te w prawidłowych warunkach wydzielają
dopaminę, przekaźnik chemiczny odpowiedzialny za transmisję sygnałów pomiędzy
istotą czarną, a ciałem prążkowanym w kresomózgowiu. Impulsy nerwowe
przekazywane z istoty czarnej są odpowiedzialne za zależną od naszej woli pracę
mięśni i koordynację ruchową.
To
właśnie w 2012 roku w Szpitalu Klinicznych na Ligocie w karcie wypisowej
przypięte zostało mi schorzenie: Zespół Parkinsonowski. Niby powinnam poczuć
ulgę – gdyż nie muszę szukać dalej, co się ze mną dzieje….przecież znalazłam. Ale
to tylko pozory, gdyż z biegiem lat narastał we mnie bunt i powątpiewanie, czy
to aby ta choroba, czy to trafnie postawiona diagnoza?
Póki
tabletki działają wszystko jest jak należy. Najgorsze są jednak dni, w czasie których
nie potrafię podnieść nogi, aby zrobić zwykły wydawałoby się krok, czy nawet
wypowiedzieć zrozumiale słowo, przy nadmiernym ślinotoku, i problemach
oddechowych. Najdrobniejsza i najprostsza czynność są dla mnie nieosiągalne.
Każdy
choć trochę mnie zna, to wie, że dążę do pokonywania swoich barier, tego co
mnie ogranicza. Mimo tych trudnych dni
to COŚ WIELKIEGO we mnie ciągle trwa.